poniedziałek, 19 kwietnia 2010

ABC Argentyny, czyli subiektywny alfabet Asi i Tomka

A
jak asado, czyli roznego rodzaju mieso i kielbaski pieczone na grillu (patrz: parrilla). Oczywiscie to najbardziej popularne to wolowina, ale na poludniu kraju (Patagonia i Ziemia Ognista) kroluje baranina.
B
jak Boca. To cieszaca sie niegdys nieciekawa slawa dzielnica portowa Buenos Aires, w ktorej w koncu XIX wieku narodzilo sie tango. Pelna kolorowych, niewielkich domkow z blachy i lokali oferujacych darmowe pokazy tanga.
C
jak churros - paluszki z ciasta wypelnione dulce de leche i posypane cukrem, oczywsicie smazone na glebokim tluszczu
D
jak dulche de leche. Cos jak nutella tylko karmelowe i bardzo slodkie. Dodawane do wiekszosci slodyczy i ciastek.
E
jak empanady, czyli rodzaj duzych pierogow pieczonych lub smazonych, z roznym wypelnieniem np. z miesem, kurczakiem, serem i szynka, serem i cebula itd.
F
jak Fernet, mocna ziolowa wodka mieszana z Coca-Cola, dzieki niemu ustrzeglismy sie klopotow z zoladkiem.
G
jak gauczo, czyli argentynski cowboy. Ponoc w Argentynie panowalo niepisane prawo, ze kazdy glodny moze bez zgody wlasciciela bezkarne zabic krowe, barana, koze (czyli cokolwiek mu sie nawinie pod noz ;-)))). Wystarczy, ze po zabiciu biednego zwierzecia zdejmie z niego skore razem z glowa i rozciagnie na najblizszym plocie. My bylismy bliscy skorzystania z tego prawa po przekroczeniu na Ziemii Ognistej granicy argentynsko - chilijskiej - wworzenie zagranicznej zywnosci do Chile jest zabronione, a droga do Ushuaia jest dluga.
H
jak humitas, czyli miejscowe golabki zawijane w liscie palmowe; w wydaniu argentynskim slabo doprawione za to o bardzo intensywnym zapachu.
J
jak jedzenie. Argentynczycy to bardzo miesozerny narod. Podstawowe danie to oczywicie asado. Wolowina rzeczywiscie jest wysmienita i w ogole nie smakuje jak ta z polskich sklepow. Poza tym bardzo popularne sa empanady, kielbasa przypominajaca nasza kaszanke (ale bez kaszy), locro (zupa gulaszowa). Poza tym Argentynczycy uwielbiaja pizze. Na deser przepyszne lody albo ciastka, ktore w wiekszosci zawieraja dulche de leche.
K
jak koszty. Argentyna nie jest jakos wyjatkowo tanim krajem. Na pewno najdrozsze jej czesci to Ziemia Ognista i Patagonia. Ceny najtanszych noclegow w dormitorium wynosza od 30 do 50 peso, obiad w restaracji to 20 peso na polnocy do 60 peso na Ziemii Ognistej. Najdrozsze sa jednak polaczenia autobusowe, kosztujace w Patagonii nawet 10 USD za 100km. W trakcie naszego pobytu w Argentynie kurs peso wynosil ok. 3,8 USD.
L
jak ludzie. Przez caly nasz pobyt w Argentynie spotkalismy sie wylacznie z zyczliwoscia i duza checia pomocy ze strony jej mieszkancow i to pomimo dzielacej nas bariery jezykowej (niestety nasz hiszpanski na razie nawet nie jest podstawowy). Na przyklad: Cesar, wspolwlasciciel hostelu El Manzano w ktorym zatrzymalismy sie na dwie noce w Bariloche, bezinteresownie podwiozl nas swoim samochodem na dworzec autobusowy.
M
jak Maradona, ktory jest w Argentynie uwielbiany. My spotkalismy go w Buenos Aires w dzielnicy La Boca. Oczywiscie byl to tylko... sobowtor Diego. Pilka nozna odgrywa ogromna role w zyciu Argentynczykow. Na kazdym skwerku widac chlopcow grajacych w pilke, boiska sa wlasciwie wszedzie, a mezczyzni potrafia ogladac pilke na okraglo w telewizji. Pomimo, ze prawie codziennie przez okragly rok rozgrywane sa mecze ligii argentynskiej i istnieje rowiez Copa Libertadores, to dla spragnionych tego sportu Argentyczykow transmitowane sa rowniez mecze lig europejskich oraz Champions Leage.
P
jak parrilla, czyli wielki grill, na ktorym przygotowuje sie w Argentynie asado. Nawet miejsca na polach namiotowych wyposazone sa w to niezbedne dla Argentynczykow urzadzenie.
R
jak Ruta 40, czyli najslynniejsza droga laczaca poludnie i polnoc Argentyny o lacznej dlugosci ponad 5000km. Na dlugich odcinkach nie jest ona wyasfaltowana. Dobrze chociaz, ze mordercza wielogodzinna jazde wynagradzaja piekne krajobrazy.
S
jak sjesta, czyli przerwa na posilek i drzemke podczas dnia, z reguly pomiedzy 13.00 a 17.00, chociaz mamy wrazenie ze w tym zakresie panuje w Argentynie zupelna dowolnosc.
T
jak tango. Narodzilo sie ono w dzielnicy La Boca (patrz: Boca) pod koniec XIX wieku. Buenos Aires zyje w rytmie tanga; na ulicy czasami mozna spotkac tanczace pary.

jak transport. My przemieszczalismy sie glownie autobusami, ktore wcale nie sa tanie (najdrozsze na poludniu!), ale zazwyczaj oferuja komfort nieznany Europejczykom. Na trasach dalekobieznych istnieja trzy rodzaje autobusow: semi- cama (najtanszy), coche cama i suite (total) cama (najdrozszy). Roznia sie komfortem foteli, przestrzenia pomiedzy poszczegolnymi fotelami i serowanym jedzeniem czy napojami. W autobusach typu suite (total) cama w cenie biletu serwowana jest nawet whiskey. Praktycznie kazde wieksze miasto posiada lotnisko- tarnsport lotniczy wydaje sie byc bardzo popularny wsrod Argentynczykow; niestety ceny biletow lotniczych sa duzo wyzsze dla obcokrajowcow niz dla autochtonow.
U
jak Ushuaia, czyli miasto na koncu swiata. Tylko 1000 km dzieli Ushuaie od Antarktydy i jest to odczuwalne w pogodzie: bylismy tam pod koniec lata, a temperatura wynosila okolo +5 stopni... i do tego oczywiscie bardzo silny wiatr.
W
jak wiatr. W Patagonii i Ziemii Ognistej wieje solidnie, w sposob niewyobrazalny dla Europejczykow, i to przez caly czas. Kelnerka w minibrowarze w El Chalten powiedziala nam, ze nigdy nie wychodzi z domu bez okularow slonecznych, ktore chronia jej oczy przed fruwajacymi w powietrzu "roznymi rzeczami" (doslowny cytat).
jak wino. Calkiem dobre wino mozna kupic w sklepie juz za rownowartosc 8 zl. Najslynniejszy region winny to okolice Mendozy. Bardzo popularne (i nawet organizowane przez biura turystyczne) sa wycieczki rowerowe po okolicznych bodegach (czyli winiarniach)- bylismy bardzo ciekawi, jak wyglada powrot z takiej wycieczki po kilku- kilkunastu degustacjach :-)
Y
jak yerba mate - krzew, ktorego liscie podobne sa w smaku do zielonej herbaty. Argentynczycy nie moga bez niej zyc, pija ja wszedzie dolewajac wody z termosow, z ktorymi nigdy sie nie rozstaja.
Z
jak zawodowy wyprowadzacz psow (spacerownik)- zajecie bardzo popularne w Buenos Aires. Rekordzisci potrafia za jednym razem zabrac na spacer nawet 20 psow.
jak jedzenie. Argentynczycy to bardzo miesozerny narod. Podstawowe danie to oczywicie asado. Wolowina rzeczywiscie jest wysmienita i w ogole nie smakuje jak ta z polskich sklepow. Poza tym bardzo popularne sa empanady, kielbasa przypominajaca nasza kaszanke (ale bez kaszy), locro (zupa gulaszowa). Poza tym Argentynczycy uwielbiaja pizze. Na deser przepyszne lody albo ciastka, ktore w wiekszosci zawieraja dulche de leche. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz