Od jakiegos czasu zastanawialismy sie gdzie zastanie nas Wielkanoc. Trafilo na Mendoze - stolice argentynskiego wina, polozona niemal u podnoza Aconcagui - najwyzszej gory Ziemii poza centralna Azja. Miasto wydalo nam sie bogate, z niska zabudowa i szerokimi alejami wysadzanymi platanami.
Jej glowny plac (Plaza Independencia) to tak naprawde duzy park z szeregiem fontann na srodku.
Byly to bardzo nietypowe swieta. Zatrzymalismy sie na campingu w ogromnym parku San Martin. Zajmuje on powierzchnie 420ha. Miesci sie w nim m.in. stadion, na ktorym rozgrywane byly mecze mistrzostw swiata w 1978 roku, ogrod zoologiczny i .... oczywiscie nasz camping.
Jako ze w niedzielne popoludnie ruszalismy w dalsza droge, swiateczny obiad zjedlismy dzien wczesniej. Jego podstawa byla oczywiscie argentynska wolowina, ktora faktycznie jest chyba najlepsza na swiecie. Wielkanocne sniadanienie moglo oczywiscie obyc sie bez swiatecznych zyczen i jajek. Na wieksze szalenstwa nie pozwolily polowe warunki panujace na campingu.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz