wtorek, 10 sierpnia 2010

P.N. Tayrona - karaibski raj

Park Narodowy Tayrona to jedno z najpiekniejszych i najbardziej popularnych miejsc w Kolumbii. Plozony jest kilkadziesiat kilometrow na wschod od Santa Marty, na polnocnym skrawku wybrzeza karaibskiego. Z Tagangi mozna tu dotrzec kursujacym raz dziennie autobusem turystycznym. Mozna tez pojechac przez Santa Marte, z dwiema przesiadkami, ale za to o polowe taniej.
Aby dostac sie do plazy trzeba najpierw przejsc przez dzungle, ktora schodzi tu wprost do morza. Spacer nie jest moze dlugi, ale las szybko staje sie gesty, a sciezka bardzo blotnista. Do tego niemilosierny upal i prawie 100% wilgotnosc powietrza sprawiaja, ze juz po kilku minutach laly sie z nas rzeki potu.

Mniej wiecej po pol godzinie wyszlismy na szczyt niewielkiego wzniesienia. Stad po raz pierwszy moglismy zobaczyc piekne wybrzeze.
Po okolo 45 minutach dotarlismy wreszcie do Arrecife. Znajduje sie tu kilka campingow. Mozna wybrac sobie nocleg w domkach, hamakach albo wlasnym namiocie.
Jako, ze namiot zostawilismy w Tagandze, a ceny domkow byly abstrakcyjnie wysokie, nie pozostalo nam nic innego, jak tylko ulokowac sie w hamakach.
Plaza w Arrecife jest piekna, z wieloma ogromnymi skalami wystajacymi z morza. Niestety nie mozna sie tu kapac, bo morskie prady sa bardzo silne i niebezpieczne.
Na szczescie juz 10 minut dalej znajduje sie kolejna plaza - bardzo mala i prawie pusta.

Drugiego dnia naszego pobytu w Parku poszlismy do Cabo de San Juan. Jest to kolejne miejsce, w ktorym mozna przenocowac i wiekszosc turystow tu wlasnie sie zatrzymuje. Nad Arrecife ma bowiem jedna przewage - na miejscu sa rajskie plaze obramowane palmami kokosowymi i nie trzeba nigdzie chodzic, zeby sie wykapac.

Warunki do snorklowania sa w Tayrona bardzo dobre. Tutejsze plaze znajduja sie w glebokich zatokach i czesc z nich odcieta jest od morza rafami koralowymi. Jeszcze w Tagandze kupilismy sobie maske i rurke, wiec moglismy podziwiac mnostwo wielobarwnych ryb plywajacych w tutejszych wodach.

Miejscowe lasy obfituja w dzikie zwierzeta. Czesc z nich udalo nam sie nawet zobaczyc. Wszedzie lataja wielobarwne motyle, a plaze roja sie od krabow i jaszczurek.

Ostatniego wieczora na campingu jeden z Holendrow przyszedl ze zlapanym przez siebie wezem. W drodze powrotnej natomiast wypatrzylismy dwa stada malp skaczacych z drzewa na drzewo ponad naszymi glowami i probujacych zrzucac owoce kokosa.

Kiedy juz bylismy prawie przy wyjsciu z Parku i myslelismy, ze nic wiecej nie uda nam sie zobaczyc, na samym srodku sciezki ujrzelismy ogromnego jaszczura. Mial okolo metra dlugosci i byl poteznie zbudowany. Niestety zanim moj aparat sie uruchomil, a obiektyw ustawil ostrosc, udalo mi sie uwiecznic tylko fragment jego ogona.

3 komentarze:

  1. ten niebieski krab jest przesliczny!
    A jak tam bezpieczenstwo w Kolumbii?

    OdpowiedzUsuń
  2. 48 years old Accounting Assistant I Ernesto Gudger, hailing from Happy Valley-Goose Bay enjoys watching movies like The Golden Cage and Painting. Took a trip to Rock-Hewn Churches of Ivanovo and drives a Jaguar D-Type. zobacz tutaj

    OdpowiedzUsuń