niedziela, 8 sierpnia 2010

Taganga

Po opuszczeniu ponad milionowej Cartageny trafilismy do Tagangi - niewielkiej wioski poloznej kilka kilometrow od Santa Marty, tuz obok Parku Narodowego Tayrona. Morze Karaibskie wcina sie tu gleboko w lad tworzac piekna zatoke otoczona zielonymi gorami.
Wioska sklada sie z zaledwie kilku ulic. Nie ma jednak zadnego problemu ze znalezieniem hotelu czy restauracji. My trafilismy do bardzo przyjemnego hostelu La Mucura tuz obok nadmorskiego deptaka. Za calkiem rozsadna cene mielismy pokoj z klimatyzacja oraz ciagly dostep do kuchni i internetu.

Przy nadmorskim deptaku stoi szereg barow i kawiarni przekrytych charakterystycznymi dachami z lisci palmowych.

Przed przyjechaniem tutaj spodziewalismy sie zastac piekne plaze z krystaliczna woda i palmami. Niestety nie do konca sie to sprawdzilo. Zatoka wygladala rzeczywiscie pieknie. Plaza byla jednak zaniedbana i dosc brudna. Lepiej sie wiec wybrac na kilkunastominutowy spacer klifem aby dotrzec do bardziej opustoszalych plaz znajdujacych sie w licznych tu zatoczkach. Nie byly one co prawda  duzo czystsze, ale chociaz ludzi  bylo tu mniej i woda bardziej przejrzysta.
 My znalezlismy sobie nasza ulubiona plaze, mala i troche niepozorna. Za to prawie zupelnie bezludna, poza przemilym wlascicielem malej restauracji, ktory przynosil nam do pokazania efekty swoich polowow. Woda byla tam bardzo czysta, a dodatkowo zatoke odcinala od morza piekna rafa koralowa. Wrecz idealne miejsce do snorklingu.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz