piątek, 30 lipca 2010

Cartagena - perla Karaibow

Klimatyzacja w poludniowoamerykanskich autobusach dziala tylko w dwoch pozycjach - wlaczona albo wylaczona. Nie ma mowy o zadnym regulowaniu temperatury. Dlatego kiedy, po calonocnej podrozy, dotarlismy wreszcie do Cartageny, bylismy calkowicie przemarznieci, pomimo zalozonych swetrow i kurtek. Tym wiekszy szok przezylismy po wyjsciu z autobusu. Byla dopiero 6.00 rano, a upal byl juz nie do wytrzymania. Do tego, po dotarciu do centrum, musielismy jeszcze znalezc sobie jakis nocleg. Chodzenie z ciezkimi plecakami przy takiej pogodzie to prawdziwa udreka. Na szczescie nie trwala ona zbyt dlugo i po krotkim odpoczynku moglismy rozpoczac zwiedzanie miasta.
Jest ono przepiekne. Nic co slyszelismy wczesniej na temat Cartageny nie bylo przesadzone. Starowka polozona jest na polwyspie i otoczona murami obronnymi, ktore zachowaly sie prawie w calosci. Ich budowe rozpoczeto po licznych atakach piratow na miasto, w tym najslynniejszym, przeprowadzonym przez Francisa Drakea. Cartagena byla wowczas bowiem glownym portem hiszpanskim  na  atlantyckim wybrzezu Ameryki Poludniowej. Mury nie sa co prawda zbyt wysokie, ale nadaja miastu niepowtarzalny klimat.

Podobnie jak waskie uliczki z kolorowymi kamienicami, z ktorych wiekszosc posiada pieknie zdobione, drewniane balkony.
Wiekszosc kamienic zbudowana jest wokol wewnetrznych dziedzincow pelnych zieleni.


Miejskie place i skwery zapelnione sa licznymi rzezbami i pomnikami. Najbardziej znana jest oczywiscie ta autorstwa Botero.
W ciagu dnia na ulicach nie ma zbyt wielu ludzi, a ci ktorzy musza przemykaja  w poszukiwaniu cienia lub szukaja zacienionych lawek w miejscowych parkach. Tutaj mozna tez spotkac sprzedawcow kawy, wody mineralnej, piwa, lodow oraz rozmaitych pamiatek.
Miasto naprawde ozywa dopiero wieczorem. Puste za dnia place zapelniaja sie stolikami kawiarnianymi, a na ulicach pojawia sie coraz wiecej ludzi, w tym ubrane w charakterystyczne kolorowe stroje kobiety sprzedajace owoce.

Wszedzie spotkac tez mozna grupy tancerzy prezentujacych swoje umiejetnosci. Wszechobecny jest nastroj radosci i zabawy.

Romantyzmu dodaja miastu liczne dorozki jezdzace ulicami starowki. Nic dziwnego, ze Cartagena jest czesto wybierana przez kolumbijskich nowozencow jako miejsce na spedzenie miesiaca miodowego.

Tuz obok starowki znajduje sie Bocagrande - waski pasek ladu wchodzacy w morze zabudowany nowoczesnymi wiezowcami mieszczacymi biurowce oraz drogie apartamenty i hotele
Pomiedzy droga a morzem znalazlo sie tez troszke miejsca na plaze. Szczerze mowiac nie wygladala ona jednak zbyt zachecajaco.
Podobnie jak znajdujaca sie kilka kilometrow na polnoc od miasta niewielka wioska rybacka Boquilla. Jest to ulubione miejsce weekendowych wypadow mieszkancow Cartageny. W tygodniu wioska jest jednak zupelnie wymarla. Na plazy stoi jedynie dlugi szereg prostych zadaszen bedacych w weekendy restauracjami.
Sama plaza jest jednak bardzo zaniedbana i brudna.
Mimo to warto bylo spedzic tam dzien i odpoczac od zgielku miasta. Roztacza sie stad bowiem piekny widok na Cartagene. Dodatkowo wrocilismy ze spora kolekcja kolorowych muszli.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz